Nie śledziłam tego wątku na forach i blogach, bo podejrzewam, że zwolenników jak i przeciwników obu opcji jest sporo i każdy ma swoje racje.
Ja jednak, mimo wszechobecnie panującego w domu kurzu, wolę rozpakować. Lubię poczuć, pogłaskać, włoski powąchać, coś ułożyć, tam rozczesać, wsadzić palucha gdzieniegdzie i zmacać.
Generalnie są takie lalki, gdzie nie masz innej opcji, jak rozpudełkować, no bo gdzie ja sobie postawie taką gołą Pullipkę, jak ostatnio przyszła? Mowa raczej o typowo kolekcjonerskich jak barbiowate.
Nie wyobrażam sobie chyba też pozostawienia monsterek w pudełkach...
One zawsze są ładnie w tych pudełkach ułożone, nie ma obawy o brud czy zapachy. Idealnym rozwiązaniem byłoby mieć jedną w pudełku i jedną bez :D
Acz myślę, że groziłoby to bankructwem.
Pomijam fakt, że niektóre lalki są tak zapakowane, że po prostu się nie da... Albo się trzeba solidnie namęczyć.
Miałam tak ostatnio z LIVkową Zośką. Bosko wyglądała w pudle, ale moja potrzeba organoleptycznego zbadania lali przeważyła.
Rozpakowywałam ją pół godziny...
A tu w bonusie własnie ona. W towarzystwie ośmiornicy z modeliny, którą kiedyś popełniłam.
Pardon za zdjęcie z telefonu, ale wyjechałam na zaliczenia i nie wzięłam luszczanki do babci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja tam rozpudełkowuję wszystko co mi wpadnie w ręce, uwielbiam ten moment :)
OdpowiedzUsuńJa rozpudełkowuję. Z żądzą mordu w oczach!
OdpowiedzUsuńNienawidzę pudeł. Czasem wolę kupić lalkę bez pudła, niż męczyć się z opakowaniem ;)
Ja tez nie potrafię zostawić lalek w pudełkach. Dla mnie całą radość stanowi, macanie lalki, i jej pozowanie:)
OdpowiedzUsuńOjjj tak - pudła to ZZUUOOO!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam lalkę rozpakowywać, kroczek po kroczku uwalniać z tych wszystkich gumeczek, drucików i innego tałatajstwa, które daje czasem jednak popalić... I fakt - posiadanie jednej lalki w pudełku a drugiej do macania graniczy z zabójstwem naszego portfela niestety....