SKOŃCZYŁAM.
Po 3 dniach rerootu i kilku godzinach repaintu udało mi się "naprawić" kiepskiego klona MH nabytego za około 20 zł w Carrefourze.
Ma paskudne ciało. Mega ble. Jakieś takie niewymiarowe, zdysproporcjonowane, bez artykulacji, ale kurde - chciałam na czymś poćwiczyć i nie chciałam zaczynać od normalnej monsterki :P
Jak na pierwszy raz wydaje mi się, że nie jest źle. Zwłaszcza, że musiałam jej wyciąć uszy, a potem jakoś zalepić dziury w czaszce. No i muszę znaleźć jakiegoś przystępnego cenowo dostawcę włosów...
Nie wiem, czy nie spróbuję zrobić peruki następnym razem...
Teraz na re-wszystko czeka nabyta za bezcen pozbawiona ubrania i potargana Ghoulia ;)
Także ten - TA DAAAM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To jest pierwsza próba repaintu? O kurza noga, u mnie po setnej tak dobrze nie wygląda :D
OdpowiedzUsuńTwoja wersja jest sliczna- ma w sobie cos dziwnie smutnego co urzeka!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, wiele dla mnie znaczą, od razu chce mi się więcej :)
OdpowiedzUsuńZ paskudy z makaronem w ustach zrobiłaś coś wspaniałego. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszedł ten repaint <3
OdpowiedzUsuń