Myślałam, że lalkowe ups-and-downs mnie nie dotknie. No ale się myliłam. Od wczesnej zimy moje panny plastikowo-żywicowe stały i się kurzyły, ale ostatnio odzyskałam chęć do działania.
Chęć pojawiła się nagle, w momencie, kiedy olśniło mnie, co mogę zrobić, żeby poradzić sobie z poklejoną od środka głową monsterkowej Kotarzyny deMiau.
Kosia swoje odleżała na półce, biedna, rozebrana, niewidoma, ale powoli wraca do świetności ;)
Tu po reroocie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzę, że szykujesz powrót z przytupem! Czekam na wynik przemiany Kotarzyny!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na efekt końcowy:)
OdpowiedzUsuńmam dreszcze i nie wiem co jeszcze - make-up'u chcę kapkę!!!
OdpowiedzUsuń